(PL) Turystyka militarna
Niedawno w moje ręce trafiła książka Polska militarna. Muzea, fortyfikacje, bunkry, pola bitew autorstwa Mikołaja Gospodarka i szczerze polecam ją każdemu, kto interesuje się historią Polski oraz zwiedzaniem miejsc związanych z militariami. Publikacja ta zainspirowała mnie do stworzenia własnej listy miejsc turystycznych o charakterze militarnym i historycznym.
Największą różnicą między moim tekstem a wspomnianą książką będzie to, że skupię się na miejscach, które nie są oficjalnie udostępnione do zwiedzania. Część z nich jest trudno dostępna, a niektóre mogą nawet być niebezpieczne. Zwiedzanie takich miejsc często wymaga dużej ostrożności oraz odpowiedniego przygotowania do eksploracji terenów mniej oczywistych. Jednak odkrywanie takich lokacji daje zupełnie inną dawkę radości, ponieważ każdy może poczuć się jak odkrywca i przeżyć przygodę niczym Indiana Jones lub Pan Samochodzik.
Tajne Obiekty Specjalne 3002 i 3003
Jeszcze nie zwiedziłem wszystkiego, co sobie zaplanowałem, ale jak dotąd są to moje dwa ulubione obiekty militarne w Polsce. Kiedyś były to jedne z najpilniej strzeżonych miejsc w kraju. Choć budowane przez polskich żołnierzy, służyły Związkowi Radzieckiemu, a stacjonowali tam radzieccy wojskowi. W czasach PRL miała być w nich przechowywana broń atomowa.
Dziś oba miejsca są opuszczone i nikt ich już nie pilnuje. Na teren dawnych kompleksów można wejść bez większych przeszkód – prowadzą do nich leśne drogi, a nawet udostępniono parking. Sytuacja komplikuje się jednak, gdy ktoś chce dostać się do wnętrza któregoś ze schronów. Na ścianach widnieją liczne ostrzeżenia o zakazie wstępu i zagrożeniu zawaleniem, dlatego wszelkie próby eksploracji podejmujecie na własne ryzyko.
Dostanie się do środka wymaga minimalnej sprawności fizycznej, a w przypadku obiektu 3003 – umiejętności przeciskania się przez naprawdę wąskie wejścia. Dodatkowo wnętrza schronów są wyjątkowo niebezpieczne – już kilka metrów od wejścia można natknąć się na około czterometrowe przepaście. Dlatego konieczna jest wyjątkowa ostrożność oraz solidna latarka, która pozwoli dokładnie oświetlić drogę. Gdy już pokonamy te wszystkie bariery, czeka nas eksploracyjna uczta. Zaraz po przejściu przez przedsionek zobaczymy wielką halę, a po zejściu niżej po prowizorycznej drabince trafimy do hali magazynów, w których przechowywano głowice nuklearne. Dodatkowo jest tam masa mniejszych pomieszczeń połączonych ze sobą korytarzami.

Grupa Warowna Schill
Ten obiekt można potraktować jako wersję demo Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, jednak nie oznacza to, że jest mały. Nie polecałbym wizyty w tym miejscu komuś, kto nigdy nie był pod ziemią, a na pewno nie osobom z klaustrofobią. Wejście do środka jest ogólnodostępne i, w przeciwieństwie do obiektów 3000, nie jest objęte zakazem administracji lasów. O schrony dba grupa pasjonatów, która regularnie je sprząta, co dodatkowo zwiększa bezpieczeństwo zwiedzania – żadna góra śmieci nie zasłoni przypadkowej dziury w ziemi. To, co jest tu najbardziej interesujące, to oczywiście podziemia.
Po zejściu trzech pięter w dół trafiamy do kilkusetmetrowego tunelu, który prowadzi do podziemnych koszar. Znajdziemy tam kilka pomieszczeń rozmieszczonych na dwóch poziomach. Po drugiej stronie koszar znajduje się kolejny tunel, prowadzący do drugiej klatki schodowej i drugiego naziemnego schronu. Nie ma tu rozgałęzień tuneli, więc zgubienie się jest praktycznie niemożliwe (o ile nie zepsują się latarki). Dzięki temu jest to dobre miejsce na rozpoczęcie przygody z podziemnymi schronami.
Tunele są na tyle długie, by dostarczyć ekscytujących wrażeń, a jednocześnie na tyle nieskomplikowane, by czuć się w nich bezpiecznie. Jeśli ktoś, zwiedzał już trochę schronów, ale ma problem z przełamaniem się, by samemu wejść w ciemność, Grupa Warowna Schill to idealne miejsce na pierwszy krok w świat podziemnej eksploracji.

Dywizjony Rakietowe PRL i dawne jednostki wojskowe
W przypadku tych obiektów sytuacja jest dość dynamiczna – wiele z nich jest systematycznie zamykanych, a niektóre wręcz wyburzane. Mimo to istnieje kilka miejsc, które prawdopodobnie pozostaną otwarte i dostępne dla wszystkich aż do momentu, gdy same ulegną zawaleniu. Najczęściej zamykane są te znajdujące się w pobliżu większych ośrodków miejskich. Tak było z moim ulubionym dywizjonem na Wyspie Sobieszewskiej – jeszcze kilka lat temu stał otwarty ze wszystkich stron, dziś jego wejścia są zakratowane lub zamurowane.
W takich lokalizacjach głównym punktem zainteresowania jest zazwyczaj schron Stacji Naprowadzania lub schron Dowodzenia, który pełnił centralną rolę w danym obiekcie. Poza nimi na ogół nie ma zbyt wiele do zobaczenia – najczęściej znajdziemy tam jedynie nasypy ziemne, w których dawniej stały wyrzutnie rakiet, kilka małych schronów oraz obiekty administracyjne. Schrony ukryte są w nasypach pośród drzew, więc ich znalezienie może nie być łatwe. Wiele z nich jest dość dokładnie oznaczonych na mapach Google, jednak do odnalezienia niektórych może być potrzebna mapa lidarowa lub po prostu sporo czasu na błądzenie w terenie.
Choć nie są to obiekty o ogromnych rozmiarach, ich eksploracja potrafi dostarczyć sporo frajdy. Zazwyczaj mają kilka wejść, co czyni je ciekawymi do zwiedzania, szczególnie dla osób zainteresowanych historią militariów i dawnych jednostek wojskowych. Wszystkie te obiekty były budowane według tego samego planu, z wykorzystaniem prefabrykatów, więc większość schronów wygląda tak samo lub bardzo podobnie.
Obok głównego wejścia znajdują się cztery garaże, połączone korytarzem. Z nich można przejść do pierwszego ciemnego pomieszczenia, które prowadzi do dalszych części schronu. Nie ma ich wiele, ale ze względu na specyficzną konstrukcję panuje tam całkowita ciemność i charakterystyczny klimat bunkrów. W większości z nich można jeszcze znaleźć pozostałości napisów na ścianach, zawierających instrukcje bezpieczeństwa.
Borne Sulinowo i okolice
Grupa Warowna „Śmiadowska Góra”
Tutaj mały wyjątek od reguły, ponieważ Śmiadowska Góra jest udostępniona turystom – o ile komuś nie przeszkadza konieczność przejechania 10 km po klucz. Zacznijmy jednak od początku.
Borne Sulinowo to miasto dobrze znane wszystkim pasjonatom historii i militariów. Regularnie odbywają się tu zjazdy pojazdów militarnych, a w okolicy znajduje się wiele obiektów związanych z Wałem Pomorskim. W samym mieście również można znaleźć dawne obiekty wojskowe, takie jak chociażby Dom Oficera, który niestety z roku na rok popada w coraz większą ruinę.
Śmiadowska Góra znajduje się kilka kilometrów na północ od Bornego Sulinowa. Jest to kompleks pięciu obiektów połączonych podziemnymi tunelami. Jak wspomniałem na początku, aby dostać się do tuneli, trzeba najpierw wypożyczyć klucz za niewielką opłatą.
Tuneli łączą kilka obiektów, a ich rozmiary są znacznie mniejsze niż np. w Grupie Warownej Schill. Posiadają rozwidlenia, choć nie na tyle skomplikowane, by nazwać cały kompleks labiryntem. Jednak należy zachować ostrożność – w niektórych miejscach znajdują się dwumetrowe dziury w ziemi, które mogą stanowić zagrożenie podczas zwiedzania.
DAG Krzystkowice
o ogromny kompleks pełen różnorodnych budowli. Jest to miejsce, które może być odpowiednie zarówno na niedzielny spacer z rodziną, jak i na wyprawę dla pasjonatów historii. Ścieżki między budynkami pozwalają na swobodne przemieszczanie się po całym terenie i podziwianie obiektów z dystansu. Bardziej ciekawscy mogą eksplorować wnętrza budynków i inne konstrukcje, jednak jest to już mniej bezpieczne i formalnie zakazane przez administrację lasów – choć, jak można się domyślić, mało kto się tymi zakazami przejmuje.
Kompleks powstał w czasie II wojny światowej, a jego przeznaczeniem była produkcja amunicji, dlatego nazywany jest „fabryką dynamitu”. Zajmuje powierzchnię aż 35 kilometrów kwadratowych, więc jego zwiedzanie można spokojnie rozłożyć na kilka dni.

Babie Doły
Najprostszą opcją, niewymagającą żadnej wprawy, jest pojechanie na plażę i podziwianie z brzegu ruin torpedowni. Dla fana turystyki militarnej będzie to wystarczająco satysfakcjonujące przeżycie, ponieważ obiekt jest nietypowy i robi ogromne wrażenie. Torpedownia pojawia się nie tylko na fotografiach portali militarnych, ale także na stronach ogólnoturystycznych, ponieważ jest uznawana za jedną z atrakcji regionu. Plażę w Babich Dołach warto odwiedzić kilka razy w ciągu roku, aby zobaczyć ją w różnych warunkach – zarówno w pełnym letnim słońcu, jak i skutej lodem podczas mroźnej zimy.
Bardziej zaawansowaną opcją jest eksploracja okolicy i wejście do dwóch tuneli z czasów II wojny światowej, schronu z czasów PRL oraz kilku obiektów magazynowych. Znalezienie wejść nie jest takie proste, więc zwiedzanie tuneli wymaga odrobiny determinacji. Konieczna jest też oczywiście latarka. Tunele mają kilkaset metrów długości, kilka zakrętów i brak rozgałęzień. Miały pełnić funkcję schronu podczas ewentualnego bombardowania. Kiedy ja je zwiedzałem, dostępne było tylko jedno otwarte wejście, więc po dojściu do końca konieczne było zawrócenie.

Twierdze: Grudziądz, Chełmno, Malbork
To chyba jedne z najlepszych miejsc na początek przygody z bunkrami – o ile nie zraża Was wizja długiego chodzenia po lasach lub polach w poszukiwaniu jednego, niewielkiego schronu. Jeśli nie jesteście fanami eksploracji takich obiektów, możecie się zastanawiać: jak to, twierdza i pojedyncze punkty w terenie? Otóż twierdza to nie tylko jedna centralna forteca, ale cała sieć obiektów rozlokowanych wokół niej, które razem tworzą system obronny. Takie pojedyncze schrony często stoją zapomniane w lasach i na polach, otwarte dla eksploratorów.
Schrony, o których piszę, powstały przed I wojną światową. Mają jedną kondygnację, jeden korytarz i kilka pomieszczeń dla piechoty. Choć w zasadzie mógłbym w tym miejscu opisać dowolny schron z dowolnej epoki, bo takich pojedynczych bunkrów w Polsce jest mnóstwo. Można je znaleźć m.in. na Wale Pomorskim, w Rejonie Umocnionym Odry, na Półwyspie Helskim i w wielu innych miejscach.
Bezimienne pozostałości
To właśnie w takich miejscach u wielu młodych ludzi rodzi się zainteresowanie historią i eksploracją. Znajdują się w pobliżu ich miejsca zamieszkania, owiane lokalnymi legendami, choć nikt specjalnie się nimi nie interesuje – poza miejscową młodzieżą, która często urządza tam sobie spotkania. Czym były te ruiny? Nie zawsze wiadomo. Może to dawna fabryka, może pozostałości jakiejś jednostki wojskowej. Czasem jedynym śladem są niewielkie nasypy ziemne, a innym razem – resztki budowli.

Jeśli znajdziemy takie miejsce i chcemy dowiedzieć się o nim więcej, warto odwiedzić Geoportal i przejrzeć mapę lidarową. Wówczas możemy odkryć to, czego nie dostrzegliśmy gołym okiem. Bywa, że stojąc w takim miejscu, nawet nie zdajemy sobie sprawy, że znajdujemy się na terenie dawnej fabryki czy innego obiektu, bo wszystko jest zarośnięte i niewidoczne na pierwszy rzut oka.

Wszystkie miejsca, które opisałem, są zdecydowanie warte odwiedzenia. Lista lokacji, które chcę jeszcze zobaczyć, jest bardzo długa – być może kiedyś powstanie kolejna część tego artykułu.
(PL) Wschodnie Kociewie
(PL) Północne Kociewie
Zobacz również
(PL) Pomorze Środkowe.
23 sierpnia 2023
Futuristic
19 stycznia 2017